niedziela, 26 lutego 2012

Czyżby "przyrodnia" siostra...?

Pod koniec zeszłego roku napisałem iż dzięki kwerendzie przeprowadzonej przez PCK udało mi się uzyskać pewne informacje dotyczące 1. żony mego Dziadka.

Tak jak wspominałem wysłałem w związku z tym stosowny e-mail do właściwego urzędu stanu cywilnego w Niemczech i po kilku dniach uzyskałem odpowiedź na moje pytanie odnośnie poszukiwanego przeze mnie aktu urodzenia córki Zofii Czyżewskiej. Poproszono mnie wtedy o przesłanie dokumentów potwierdzających moje pokrewieństwo. Cóż, były z tym pewne problemy gdyż żadnych dokumentów mówiących o 1. żonie mego Dziadka nie posiadam - przesłałem jednak wszystko co mogłem, poprosiłem o wyrozumiałość i zapytałem o ewentualny koszt uzyskania kserokopii aktu urodzenia.
I od tamtej pory (tj. od ostatnich dni grudnia 2011 r.) cisza... "No cóż, widać niemiecka skrupulatność i dokładność nie pozwoliła na uznanie skanu koperty - jedynego posiadanego przeze mnie dowodu istnienia 1. żony Dziadka Felka - jako dowodu pokrewieństwa" pomyślałem i zrezygnowany nawet nie napisałem ponownie. Jak się jednak okazało kierowniczka Standesamtu w północnych Niemczech uznała, że to co przesłałem daje podstawy do przeprowadzenia kwerendy - w ostatni czwartek po powrocie z pracy znalazłem kopertę z załączoną kserokopią aktu urodzenia Grażyny Czyżewskiej, oficjalny odpis aktu urodzenia oraz krótki list! Na początku zdziwienie ("co oni mi przesłali?"), później radość ("Boże, udało im się odnaleźć ten dokument!"), potem pewne zrezygnowanie ("no tak, koszt całości to 20 euro...") - jedna koperta i trzy kartki, a tyle uczuć i emocji... ;)

Sam akt urodzenia nie przedstawia sobą nic specjalnego, a jedyną nową informacją jaką się z niego dowiedziałem to data i miejsce urodzenia Zofii Czyżewskiej (szkoda, że nie podano jej panieńskiego nazwiska). Nie zdziwiłem się, że w rubryczce "Vater" jest puste miejsce. I tutaj powstają nowe pytania - czy Grażynka to przyrodnia siostra mego Taty i Stryja (Dziadek w 1944 r. podobno ukrywał się gdzieś w poznańskim), czy też efekt "zdrady" (gwałt? dobrowolnie?) Zofii. Najprawdopodobniej nigdy tego się nie dowiem, chyba że udałoby mi się odnaleźć rodzinę Grażyny Czyżewskiej i namówić ją na badanie DNA... Jednak fakt iż po wojnie doszło do rozwodu sugeruje raczej tę drugą opcję...

W każdym bądź razie szybko podzieliłem się nowym odkryciem z rodziną, m. in. ze Stryjem, który jak gdyby nigdy nic oznajmił, że on doskonale pamięta 1. żonę Dziadka. Zaczął opowiadać, że mieszkała niedaleko miejsca gdzie mieszkał mój Dziadek z Babcią i prowadziła sklep spożywczy przy ul. PKWN (dzisiejsza ul. Dowborczyków). Po dłuższym zastanowieniu Stryj przypomniał sobie nawet jak się nazywała po 2. mężu - Śniada bądź Śniadek oraz, że była strasznie brzydka ("w sumie to nie wiem co ojciec mógł w niej widzieć..."). :] I, co najciekawsze - pamiętał, że miała córkę starszą od niego (Stryj to rocznik 1953)! Układanka powoli, powoli układa się w spójną całość.

Cóż, czas szukać dalej. Może w łódzkim USC coś uda mi się odnaleźć albo w księgach kościelnych parafii rzym-kat św. Krzyża? Czas pokaże. :)

2 komentarze:

  1. Z rodziną zawsze tak jest, niby nic nie pamiętają :) Ale jak się podrzuci konkretne nazwisko czy imię to się wiele im przypomina.
    Mam do Ciebie pytanie, odwiedzasz czasem AA w Łodzi? Szukam aktów ślubów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to już jest z tą naszą pamięcią. :)

    I niestety nie mam możliwości zajrzenia do AA w Łodzi, przynajmniej na razie (pracują w pon-śr do 14:00, a ja codziennie do 15:30 w pracy jestem)...

    Pozdrawiam,
    BCz

    OdpowiedzUsuń