środa, 29 lutego 2012

Witamy w TGCP!

W okolicach połowy grudnia 2011 roku zacząłem się zastanawiać czy nie wypadałoby "sformalizować" swoją pasję poprzez dołączenie do któregoś z istniejących towarzystw genealogicznych. Przez chwilę rozważałem wstąpienie w szeregi PTG, jednak przeważył lokalny patriotyzm i postanowiłem stać się członkiem Towarzystwa Genealogicznego Centralnej Polski. :)

Sprawy formalne załatwiłem już sprawnie i szybko dzięki kontaktowaniu się via e-mail z Panią Prezes TGCP Iwoną Łaptaszyńską. Po uzyskaniu odpowiedzi na kilka ogólnych pytań dotyczących funkcjonowania towarzystwa, comiesięcznych spotkań etc. wydrukowałem i wypełniłem deklarację członkowską zamieszczoną na stronie TGCP, wpłaciłem przelewem stosowną kwotę i... teoretycznie stałem się członkiem Towarzystwa.
Piszę "teoretycznie", gdyż poza cyfrowym komunikowaniem się z Panią Prezes nie miałem okazji poznać kogokolwiek z członków Towarzystwa osobiście (nie licząc mijania się z kilkunastoma osobami w pracowniach łódzkiego Archiwum), nie uczestniczyłem też w żadnym spotkaniu TGCP.
Taki stan rzeczy trwał do wczoraj, do godziny wczesnowieczornej tj. 17:40-17:45, kiedy to w końcu udało mi się stawić się w ŁDK-u na 2. w tym roku spotkaniu Towarzystwa.

Pierwsze chwile w takich sytuacjach zawsze są najgorsze - gdzie usiąść, co robić, czy do kogoś się zwrócić - a jeśli tak to do kogo (co jest bardzo problematyczne gdy nikogo się nie zna) etc. etc.
Jednak dzięki wcześniejszym, nie tak odległym w czasie, doświadczeniom z wstępowaniem do grup kompletnie mi nieznanych ludzi (od początku stycznia jestem członkiem PTN-u, poza tym niedawno zacząłem pracować), wszedłem na salę uśmiechnięty i ciekawy cóż mnie tam czeka, praktycznie się już nie denerwując (choć pewne obawy i tak były).

Pozwoliłem sobie usiąść na samym końcu sali i cierpliwie, w samotności, czekałem na rozwój sytuacji, bacznie wszystko i wszystkich obserwując. Początkowo było niewiele osób (raptem kilka), ale nie ma się co dziwić skoro przyszedłem prawie 20 min przed planowanym początkiem spotkania i prelekcji.
Klika minut po tym jak sobie przycupnąłem na sali pojawiła się Pani Prezes - szybciutko do niej podszedłem, w końcu wypada nowej osobie w Towarzystwie przedstawić się i choć chwilkę porozmawiać. Zostałem przyjęty chyba z pewnym zaskoczeniem, ale również bardzo serdecznie i przyjaźnie. Nie było jednak czasu na dłuższą rozmowę, gdyż coraz więcej osób się schodziło, a i prelekcja czekała.

Króciutki wykład połączony z prezentacją został wygłoszony przez pracownika łódzkiego AP p. Tomasza Walkiewicza i poświęcony był źródłom przydatnym do poszukiwań genealogicznych, które znajdują się w zasobach AP w Łodzi.
Temat niezmiernie ciekawy - zwłaszcza dla osób, które zaczynają swoją przygodę z przodkami. Jednak uważam, że nawet zatwardziali poszukiwacze mogli dowiedzieć się z prelekcji czegoś nowego bądź po prostu przydatnego. Innymi słowy wykład został przygotowany i zaprezentowany w sposób bardzo fachowy i rzetelny - jedynym mankamentem była kwestia głośności (brak mikrofonu) oraz coraz bardziej przytłaczającej duszności (wszystkie okna pozamykane). Nie można mieć jednak wszystkiego, prawda? ;)

Potem zaś nastąpił najzabawniejszy dla mnie, ale i nieco zawstydzający, moment wieczoru. Mianowicie, po zakończeniu prelekcji i zadaniu pytań zostałem oficjalnie przez Panią Iwonę "zaprezentowany" i przedstawiony.
Mój Boże, cóż to za uczucie kiedy nagle cała sala ludzi odwraca się w Twoją stronę by zobaczyć o kim mowa. :D Aż nie mogłem uśmiechu powstrzymać, zwłaszcza po słowach jakich użyła Pani Prezes do krótkiego opisania mojej przygody z genealogią!

Na koniec spotkania p. Joanna Gajderowicz zaprezentowała zdjęcia swego autorstwa przedstawiające wnętrza odnowionego i przywróconego do dawnego blasku budynku Towarzystwa Akcyjnego przy ul. Pomorskiej. Muszę przyznać, że firma, która podjęła się zadania rewitalizacji tej ruiny (bądźmy szczerzy - kilka lat temu ten budynek był ruiną chyląca się ku upadkowi), wykonała kawałek naprawdę dobrej roboty! Aż miło było oglądać zdjęcia. :)

Ostatnich kilka minut, ostatnia wymiana zdań i zebrałem się do domu - czas już mnie naglił, gdyż zegarek nieubłaganie zbliżał się do 20:30...

Cóż, tak w dużym skrócie wyglądało moje dołączenie do TGCP - mam nadzieję, że zostanę w nim na dłużej... :)

1 komentarz:

  1. Gratuluję :) Jakiś czas temu zalogowałam się na forum TGCP ponieważ część mojej rodziny pochodzi z łódzkiego ale niewiele osób się tam odzywa, czasem tam zaglądam w nadziei na znajome nazwiska.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń