Tak, w końcu zapisałem się na kurs prawa jazdy! Dzielnie się dzisiaj stawiłem w szkole jazdy i jakoś przetrwałem badania lekarskie, zapłacenie za kurs i pierwsze zajęcia teoretyczne - nie było łatwo po 8h godzinach pracy, ale jakoś przetrwałem i nawet nie zasnąłem. :)
Pomyśleć tylko, że niemalże równo rok temu zainteresowałem się kwestią ewentualnie zachowanych akt kierowców, znajdujących się w zasobach łódzkiego Wydziału Praw Jazdy i Rejestracji Pojazdów. Jak to czasem śmiesznie się ten los układa - w jednym roku szuka się pozostałości po przodkach w postaci konkretnych dokumentów, w kolejnym (całkiem przypadkowo) samemu zaczyna się tworzyć dokumenty tego typu, ale już dotyczące własnej osoby... :)
Teraz chwila na przedstawienie historii prawa jazdy.
Jeśli chodzi zaś o Polskę, to oczywiście w czasie
zaborów nie było u nas "narodowego" uregulowania prawnego ruchu
drogowego oraz kwestii prawa jazdy - wszystko opierało się na
ustawodawstwie i regulacjach państw zaborczych. Wszystko uległo zmianie
wraz z odzyskaniem niepodległości przez RP w 1918 r., kiedy to już
jesienią powstają pierwsze polskie komisje egzaminacyjne i zaczynają być wydawane polskie prawa jazdy, określany wtedy mianem licencji dla automobilistów.
Natomiast w kwestii przepisów, to pierwsza stricte polska
regulacja dot. tej materii wiąże się z rokiem 1921 kiedy to wprowadzono
"Ustawę o przepisach porządkowych na drogach polskich" (Dz. U. z 1921
r., nr 89, poz. 656) oraz 1922 r. i wejściem w życie "Rozporządzenia o
ruchu samochodów i innych pojazdów mechanicznych na drogach publicznych"
(Dz.U. z 1922 r., nr 65, poz. 587).
Tyle jeśli chodzi o historyczną dygresję i drobne wprowadzenie. :)
Wracając do moich genealogicznych przygód.
Pod koniec czerwca 2011 r. zwróciłem się e-mailowo do w/w instytucji z zapytaniem czy być może posiadają jakieś teczki bądź pojedyncze dokumenty albo zdjęcia związane z moimi przodkami, którzy mieli (albo mogli mieć) prawa jazdy.
Niestety, mimo dużego zaangażowania ze strony pracowników Oddziału Praw Jazdy UMŁ nie udało się nic znaleźć. Jak to przemiła urzędniczka mi napisała , że zasadniczo "zgodnie z obowiązującymi przepisami akta ewidencyjne kierowcy, któremu wystawiony został akt zgonu podlegają zniszczeniu".
Na szczęście w domowych szpargałach zachowały się dwa dokumenty związane bezpośrednio z tematem tj. potwierdzenie zgłoszenia do rejestru motoroweru oraz prawo jazdy mego Dziadka Macieja Adamskiego.
Drugi Dziadek, Feliks Czyżewski, z tego co wiadomo nigdy autem nie jeździł - nie było więc co do zachowania. Wiem natomiast, że jeden z moich Pradziadków - Józef Tomczyk, na pewno posiadał uprawnienia do kierowania pojazdami (w jednym z dokumentów z lat 50-tych wymieniony jest jako "kierowca"), ale ku mojemu ubolewaniu nawet jedna karteczka z tym związana nie dotrwała do dzisiejszych czasów. A może po prostu nie została jeszcze przeze mnie odnaleziona wśród rodzinnych rupieci, pudeł i przeróżnych karteluszek? :)
Jak już wspomniałem poinformowano mnie, że co do zasady stosowne dokumenty po śmierci kierowcy zostają zniszczone. Jednak Pani urzędniczka pozostawiła dla nas rodzinnych szperaczy płomyk nadziei. Zdarza się bowiem, że jakieś teczki umknęły czujnemu urzędniczemu oku i
nie trafiły do pieca bądź niszczarki. Tak więc drogi Czytelniku - jeśli
jeszcze nie napisałeś do właściwego urzędu w sprawie takich dokumentów
zrób to czym prędzej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz